Ekologiczny stan umysłu
Oli Bauer
Rodzice uczyli mnie dobrych nawyków, takich jak oszczędzanie prądu i wody, szanowanie jedzenia i szukanie nowych zastosowań dla rzeczy, które nie mogły już spełniać swojego pierwotnego przeznaczenia. Nasze zasoby były skromne, więc dbanie o to, co posiadamy, było po prostu logicznym, praktycznym wyborem. Nigdy nie przyszło mi na myśl, by zrównywać te czynności z ochroną środowiska.
Gdy byłam nastolatką, czytanie gazet, co kochałam robić, uświadamiało mi czasem istnienie kwestii ekologicznych. Przeważnie jednak większy wpływ mieli na to działacze, którzy często robili coś skrajnego, by zwrócić uwagę na ich cele lub zmienić sytuację – poprzez kradzież, podpalenia, agresywne demonstracje i tak dalej. Tematy te były dla mojego nastoletniego umysłu o wiele mniej ważne niż wojny, przestępstwa i inne akty przemocy opisywane w tych samych gazetach. W wyniku tego wiązałam enwironmentalizm jedynie z tymi radykalnymi elementami, a pojęcie „enwironmentalista” z osobami, które jako samozwańczy stróże porządku angażują się w dziwaczne działania. Kontynuowałam zdroworozsądkowe praktyki, których nauczyłam się jako dziecko, ale wciąż nie łączyłam ich z osobistą odpowiedzialnością za ochronę środowiska.
Teraz, gdy więcej czytam i analizuję, zdaję sobie sprawę, że myliłam się w moich młodzieńczych uproszczeniach. Daleka jestem od bycia ekspertem od enwironmentalizmu, ale bardziej doceniam wagę świadomości ekologicznej w moich decyzjach i życiu. Ekologiczny stan umysłu oznacza dla mnie:
Świadomość. Czytam i uczę się, by być na bieżąco z lokalnymi, krajowymi i globalnymi kwestiami ekologicznymi i sposobami ich rozwiązania, a także, by lepiej rozumieć systemy ekologiczne w moim miejscu zamieszkania.
Cieszy mnie, że obecnie łatwiej niż kiedyś o dotarcie do informacji o kupowanych przeze mnie produktach oraz ich wytwarzaniu i dystrybucji. Mam możliwośc wyboru organicznych, biodegradowalnych produktów. Mam możliwość, by nie wspierać spółek, które w rzeczywistości nie dbają o środowisko.
Wdzięczność. Znajduję czas, by docenić ten wspaniały świat, w którym mam przywilej żyć, by zachwycać się wszystkim, co Bóg stworzył i codziennie reżyseruje, i by tworzyć w sercu i umyśle miejsce na zdumienie i dziękczynienie. Wdzięczność i uważność są nierozłączne.
Szacunek. Wierzę, że szacunek dla całego Boskiego stworzenia jest po części szacunkiem dla Boga. Mając to na uwadze, czuję się odpowiedzialna wobec 6,9 miliardów ludzi obecnie żyjących oraz przyszłych pokoleń i staram się nie odbierać naszej planecie tego, czego nie potrafi odtworzyć, ani nie zużywać więcej niż potrzebuję. Będę usiłowała stać się bardziej troskliwa i mniej egoistyczna.
Chcę dalej uczyć się o środowisku i jego problemach. Chcę włączyć do mojego życia więcej ekologicznie świadomych czynności niż dbanie o czystość planety, oszczędzanie prądu, wody i innych zasobów. Chcę uprościć moje życie, gdyż jestem przekonana, że pomoże mi to być mniej marnotrawną.
Informacje dostępne na temat różnych zagadnień ekologicznych mogą być przytłaczające i sprzeczne, a to frustruje. Oddzielenie faktów od spekulacji i przekonań niepopartych dowodami jest czasochłonne. Potrzeba także zrównoważenia, by nie dać się ponieść entuzjazmowi wokół jednego zagadnienia i nie ignorować pozostałych. Potrzeba dyscypliny i cierpliwości, by pozostać konsekwentym i czujnym. Wprawdzie nie jestem w stanie praktykować wszystkich ekologicznych zaleceń, ale zrobię, co w mojej mocy.
Gospodarowanie środowiskiem jest biblijnym nakazem i zleceniem danym przez Boga. Całe stworzenie, nawet najmniejsza istota i źdźbło trawy, jest dla Niego ważne. Niesłusznie założyliśmy, że świat istnieje tylko dla naszej konsumpcji. Musimy powrócić do Boga. Każdy prawdziwy chrześcijanin ma obowiązek traktować zarządzanie poważnie – dotyczy to również zarządzania środowiskiem. Trzeba, byśmy zaczęli „uprawiać ogród” (Księga Rodzaju, 2:15). – Tri Robinson, pastor Kościoła Wspólnoty Chrześcijańskiej Boise Vineyard
Zapytany, czy patrzę w przyszłość pesymistycznie czy optymistycznie, odpowiadam zawsze tak samo: Jeśli przyjrzysz się badaniom naukowym na temat tego, co dzieje się na ziemi i nie ogarnia cię pesymizm, znaczy to, że nie rozumiesz danych. Jeśli jednak spotykasz ludzi pracujących nad tym, by odnowić tę ziemię i polepszyć losy najuboższych i nie odczuwasz optymizmu – po prostu nie ma w tobie życia. – Paul Hawken (autor Blessed Unrest: How the Largest Movement in the World Came into Being and Why No One Saw It Coming [Błogosławiony niepokój: Jak powstał największy ruch na świecie i dlaczego nikt tego nie zauważył)