Ciało czy dusza?
David Brandt Berg
Najbardziej burzliwym sporem religijnym jaki panuje od zawsze na świecie jest spór pomiędzy religiami opartymi na strategii „zrób to sam”, oraz rodzajem religii opartej na założeniu „tylko Bóg może cię zbawić”. Człowiek od zawsze stara się zbawić samego siebie przy niewielkim udziale Bożej pomocy, tak aby nie musiał nazbyt dziękować Bogu i aby mógł przypisać większość zasług samemu sobie, a tym samym aby mógł działać po swojemu, iść własną drogę i czuć się niezależnym.
Pierwsze morderstwo zostało dokonane przez wyznawcę religii „zrób to sam”. Był to Kain, który zabił Abla, człowieka ufającemu Bogu. Był to początek prześladowania prawdziwej religii przez fałszywą religię. Kain był religijnym człowiekiem, nawet bardzo religijnym, ze wszystkich sił starał się po swojemu zbawić samego siebie. Nawet poświęcił się Bogu, twierdził, że wielbi Boga, starał się ze wszystkich sił, aby zasłużyć u Boga na swoje własne zbawienie. Ale jego największe starania nie były wystarczające.
Jego droga nie była drogą Boga. Była to droga fałszywych religii, które opierają się na przekonaniu o własnej nieomylności i własnej drodze. Większość z nich utrzymuje, że ich założeniem jest wielbienie Boga. Wyznawcy takich religii szukają tylko odrobiny pomocy Boga w uzyskaniu zbawienia. Jednocześnie tak wiele trudu wkładają w to, aby na nie zasłużyć, iż stwierdzają, że bez czy z pomocą Bożą, zasługują na zbawienie. Są niezwykle urażeni, kiedy Bóg nie docenia ich dobrego serca. „Dlaczego, spójrz co dla Ciebie uczyniłem, Boże. Zasługuję na nagrodę. Zasługuję na zbawienie. Jeśli kogokolwiek masz zbawić Boże, powinieneś wybrać mnie. Jeśli ktokolwiek ma być zbawiony, z pewnością powinienem być to ja!”
Z drugiej strony, Abel uczynił to co Bóg mu kazał i „przez wiarę Abel złożył Bogu ofiarę cenniejszą od Kaina,”[1] ofiarę czystej wiary w Słowie Bożym – krwawą ofiarę, owieczkę, symbolizującą zbawienie przez krew Chrystusa. W ten sposób Abel pokazał, że ufa w to, że tylko Bóg i Jego słuszność może zapewnić mu zbawienie. Wiedział, że tylko Bóg ma słuszność, nie on sam, co było prawdziwym darem od Boga.
Pracowity Kain wyszedł na głupca, zawdzięczający wszystko swojej ciężkiej pracy człowiek i gorliwy wyznawca oddał się swojej własnej formie kultu i w ten sposób wszystkie swoje staranie całkowicie zmarnował. Ujawnienie własnej hipokryzji rozwścieczyło Kaina. Zaprzepaścił całą swoją ciężką pracę. Wszystko poszło na marne - harówka ciała, legalistyczne rozumowanie, żądania zbawienia za to co czynił, oraz nacisk na wypracowanie własnej drogi, którą próbował wymazać okropną prawdę o porażce własnej religii po to aby uzyskać zbawienie poprzez zamordowanie człowieka, którego naraziła prosta wiara w Boską łaskę.[2]
W ten sposób rozpoczęła się decydująca bitwa pomiędzy pychą i pokorą, pomiędzy legalistycznymi religiami i zbawionymi grzesznikami, bezustanna walka prowadzona od tamtej pory pomiędzy cielesnym Babilonem i duchowym Jeruzalem, pomiędzy ciałem i Duchem, między uczynkami i wiarą, pomiędzy prawem i łaską oraz własnym ja i Bogiem.
To doprowadziło do największych nieporozumień i błędnych interpretacji Pisma Świętego. Ludzie od tamtej pory starają się zbawić samych siebie przekręcając Pismo Święte, aby udowodnić, że jest to możliwe.
Skoro Bóg nie może pomóc wam w zbawieniu, sami nie możecie się zbawić niezależnie od tego jak bardzo staracie się uzyskać Jego pomoc. Nie możecie służyć dwóm panom, sobie samym i Bogu – nie możesz służyć Bogu i mamonie[3]. Wyznawcy służyli mamonie, nie Bogu, i zostali zniszczeni w powodzi Jego osądów. Noe wraz z rodziną został uratowany przez łaskę Boga w Arce, rodzaj Chrystusa, a te wody, które zniszczyły świat wybawiły ufających wierzących.
Mimo to ludzie wciąż nie pojmowali nauki. Jak mówi powiedzenie, „Historia uczy, że ludzkość niczego się z niej nie nauczyła.”[4] Wkrótce zaczęli znowu sami zabiegać o swoje zbawienie, tym razem budując wieżę, aby dostać się do nieba za pośrednictwem swojego własnego działa, a tym samym zasłużyć się i zyskać uznanie dla swojej własnej wielkości. Ale i to nie zadziałało. Wynikiem ich działań była wieża Babel, a raczej całkowite zamieszanie, którego piętno czujemy do dziś.[5]
Nawet Abraham próbował kilku sztuczek, aby zbawić siebie samego i swoją potomność, do czasu gdy Bóg pokazał mu, że zbawienie polega na wierze i mocy Boga czyniącej cuda, a nie na cielesności.[6]
Mojżesz też próbował i poniósł klęskę padając na twarz przed Bogiem na pustyni, gdy zrozumiał, że sam nie może się zbawić. Podobnie dzieci Izraela, które zostały pokonane wielokrotnie, gdy były przekonane o tym, że same mogą się zbawić.
Nawet Samson przekonał się, że jest słabym człowiekiem bez mocy Boga. Podobnie Saul, Dawid, i Salomon, oni wszyscy zrozumieli, że byli głupcami ilekroć sami próbowali walczyć o swoje zbawienie i nie pojmowali, że tylko Bóg może ich zbawić, tylko Bóg i nic więcej.[7]
Największym źródłem kwestii spornych wśród pierwszych Chrześcijan było to: czy wystarczy tylko wierzyć, aby być zbawionym, czy też także trzeba przestrzegać prawa. Żydowscy Chrześcijanie z zapałem wierzyli, że Żydzi są nieco lepsi od nie-Żydów, nawet wśród Chrześcijan. Twierdzili, „Oczywiście wierzymy, że Jezus był Mesjaszem, ale mimo to musimy mu pomagać w naszym zbawieniu poprzez przestrzeganie starego prawa.” Wstrętna postawa wzbudziła tak wielkie obrzydzenie u Pawła, iż skarcił publicznie Piotra za przestrzeganie starego prawa[8]. Większość swego życia poświęcił na walkę z taką postawą w swoich epistołach.
Przez kilka lat jako młody Chrześcijanin, też dawałem się oszukać, i po latach poczucia zagubienia i braku pewności, rozczarowania i porażki, odkryłem, że jedyne co muszę robić to wierzyć, że zostanę zbawiony, i tak zrobiłem. „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne.”[9] Właśnie teraz! Bez żadnych jeśli, a, czy ale. Bez „pod warunkiem, że będziesz dobrym chłopcem i będziesz chodził do kościoła co niedzielę,” bez żadnych bezgrzesznych doskonałości świętoszkowatych, przemądrzałych, świętszych niż papież, tak zwanych świątobliwych świętych.
Wiedziałem, że nie jestem w stanie. Im bardziej się starałem być dobrym, tym gorszy się stawałem. „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.”[10] I to wszystko co należy robić – nic więcej, w żaden inny sposób, bez przekonania o własnej nieomylności. Tylko Jezus może nas zbawić! Nie tylko nas zbawia, lecz także działa za naszym pośrednictwem. Tylko Jezus; nie przekonanie o własnej nieomylności, po porostu Jezus. Ulżyło mi, bo wiedziałem, że nie może być inaczej. To musiał być Bóg. Po prostu nie mogłem tego zrobić.
Problemem dziś wśród dużej liczby Chrześcijan jest to, że żyją oni wciąż Starym Testamentem i czynią go religią dzieł. Kiedy nasi misjonarze po raz pierwszy udali się do Japonii, Japończycy pytali ich, „Czy jesteście Chrześcijanami starotestamentowymi czy nowotestamentowymi?” Na początku misjonarze nie wiedzieli o co chodzi, lecz szybko zrozumieli, że Chrześcijanin starotestamentowy to ten, który główny nacisk kładzie na świątynie, katedry, obrzędy, formalizm i tradycję, a zwłaszcza religię dzieł, wytworów pracy, działania. Z kolei Chrześcijanin nowotestamentowy to taki, który nie skupia się na budowlach, przepychu, okolicznościach, czy rzeczach, które można zobaczyć, lecz na prostym codziennym życiu chrześcijańskim, jak Jezus i Jego uczniowie, oraz na niewidzialnych elementach Ducha Świętego. Cóż za porównanie, i jakże prawdziwe.
Zbyt wiele religii i ich wyznawców wciąż żyje przeszłością, nawet pogańską przeszłością, z której przejęli zbyt wiele pozostałości po bałwochwalstwie pogańskim – miłość do budowli, kult świątyń, świętoszkowate duszpasterstwo, misterne uroczyste stroje, skomplikowane obrzędy, zabobonne tradycje, oraz dyktatorską kontrolę nad duszami ludzi, z których czynią towar poprzez nacisk na zbawienie przez dzieła i czyny – swoje własne rodzaje wytworów, własną określoną religię, własny specjalny kącik dla Boga, którego twierdzą, że mają.
Nawet sam Bóg miał trudności w wyzwoleniu dzieci Izraela z bałwochwalstwa Egiptu. Musiał prowadzić ich za pośrednictwem Mojżesza z prawem będącym ich nauczycielem. Musiał wykorzystać infantylne małe ilustracje i obrzędy, małe lekcje z materialnymi przedmiotami – Tabernakulum, Arka, ofiary ze zwierząt, oraz krew bestii. Zwykłe obrazki duchowej rzeczywistości i odwiecznych praw, do których ich prowadził. Niemalże absurdalne małe analogie, jak tablice filcowe czy piosenki ruchowe, wykorzystywane aby pokazać prawdy duchowe małym dzieciom. Bóg musiał wykorzystać to co rozumieli, rzeczy które znali z religii Egiptu i innych pogańskich narodów, aby z ojcowskim podejściem zaudiowizualizować im prawdziwe prawdy duchowe dojrzałego dorosłego uwielbienia Samego Boga. Jak mówi apostoł, wszystko to było „odbiciem prawdy,”[11] podobieństwem lub ilustracją prawdziwych niewidzialnych elementów Ducha Świętego.
Obrazy Starego Testamentu to nauka sama w sobie. Jak mówi Paweł, Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.” „Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.” … „Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.”[12]
Paweł mówi, że nawet dary Ducha Świętego tej oświeconej epoki są niczym dziecinne zabawki – dary od kochającego Ojca dla Jego prostych małych dzieci, aby pomóc przekazać zrozumienie Jego Samego i Jego woli.
„Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna.”[13] I kiedy Jezus przyszedł, powiedział do kobiety przy studni w Samarii, „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca, … Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie".[14] I to jest duchowy etap, w którym teraz żyjemy w Panu.
Paweł posuwa się nawet dalej w swojej przepowiedni dla Koryntian i mówi, że nadchodzi czas, kiedy spotkamy się z Jezusem twarzą w twarz i porzucimy nawet te dziecinne dary komunikacji w Duchu Świętym. Bo „jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.”[15] Nawet to co teraz mamy to tylko próbka cudownych rzeczywistości, które na nas czekają.
Stary Testament obejmował ilustracje; Nowym Testamencie zawiera prawdy duchowe, w które wierzymy.[16] Ale kiedy Jezus ponownie przyjdzie, ujrzymy Go takim jakim jest, będziemy do Niego podobni, będziemy doświadczać pełnię rzeczywistości Boga i nadchodzącego świata.[17] Alleluja! Zbawienie możecie uzyskać tylko przez wiarę i w duszy; wtedy stanie się ono kompletną, żywą, namacalną rzeczywistością wraz z nowym ciałem i nowym światem.
[1] List do Hebrajczyków 11:4
[2] Księga Rodzaju 4:1-8
[3] Ewangelia wg św. Mateusza 6:24
[4] Friedrich Hegel, niemiecki filozof, 1770-1831
[5] Księga Rodzaju 11:1-9
[6] Księga Rodzaju 12:10-20, 20:1-18
[7] Patrz Księga Wyjścia, 1 i 2 Księga Samuela, oraz Księga Sędziów
[8] List do Galatów 2:11-21
[9] Ewangelia wg św. Jana 3:36
[10] List do Rzymian 7:24-25
[11] List do Hebrajczyków 9:24
[12] 1 List do Koryntian 13:10-12
[13] List do Hebrajczyków 1:1-2
[14] Ewangelia wg św. Jana 4:21-24
[15] 1 List do Koryntian 13:8-10
[16] Ewangelia wg św. Jana 1:17
[17] 1 List św. Jana 3:2; List do Filipian 3:21